piątek, 13 stycznia 2012

Bursztynowy... obiektyw


Gdańsk. Na ulicy Chlebnickiej jest sklep w którym można kupić nawet miłosławską Fortunę… ale nie o tym…

Nieopodal znajduje się malutka galeria. Na wystawie okiennej czytam o człowieku, który buduje miniaturowe aparaty fotograficzne. Decyzja o wejściu do środka jest więc oczywista. Bardzo tam kameralnie, na ścianach wiszą fotografie miniaturowych aparatów… na tyłach znajduje się pracownia z której wychodzi ich twórca.
To Marek Mazur.

Po kilku minutach rozmowy już wiem, że to człowiek pochłonięty swoją pasją… uwielbia to co robi i najwidoczniej lubi też o tym opowiadać. Kiedy chcę już kończyć rozmowę, bo widzę przecież, że oderwaliśmy go od pracy, On zaczyna kolejny wątek…

Aparat w piórze, „książka aparat”, obiektyw „Mazuron”, wreszcie jedyny na świecie bursztynowy obiektyw…

Tak, tak… Okazuje się, że można zrobić obiektyw choćby z bursztynu… pod warunkiem, że bardzo się chce.

To miała być krótka wizyta. Wyobrażałem sobie za drzwiami małą tradycyjną galerię, kilka minut zwiedzania… w rzeczywistości było to półtorej godziny niesamowitej rozmowy.

W końcu pada propozycja… "Jeśli chcecie zrobię Wam zdjęcie bursztynowym obiektywem".
„Bursztyn przynosi szczęście – a zdjęcie wykonane bursztynowym obiektywem? Przynosi podwójne szczęście”…

Mam tą fotografię właśnie przed sobą… bursztynowy obiektyw ma dziwną plastykę… malarską… miękką… widzi świat jakby zza na wpół przymkniętych powiek…

Nie pokażę Wam jej. Musicie ją sobie wyobrazić…

Albo lepiej. Jedźcie do Gdańska.. na Chlebnicką. Zapytajcie Pana Marka jak to się stało, że sprzedał pierwszy zrobiony przez siebie miniaturowy aparat… a potem za otrzymaną kwotę kupił samochód i wyposażył mieszkanie…

…a na końcu poproście o fotografię wykonaną bursztynowym obiektywem.

Jeśli nie na szczęście to dla samego faktu, że jest unikatowa… i piękna…


Strona Marka Mazura
http://www.retrokamera.com.pl/ 

czwartek, 12 stycznia 2012

Kincon... made in Września


Włącz przeglądarkę internetową. Wejdź na najpopularniejszy portal aukcyjny, wybierz kategorię „Fotografia”, potem „Akcesoria fotograficzne” i wreszcie „Makro”… i już. Wystarczy wybrać, zapłacić, czekać na paczkę…
…a kiedyś to nie było takie proste.

Gdyby było... „Kincon” pewnie nigdy by nie powstał. Bo jak mówi przysłowie „potrzeba matką wynalazku”…

"Kincon", fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Ale od początku…

Jeśli tylko mam okazję odwiedzam zakład fotograficzny Andrzeja Kamińskiego we Wrześni. Nie tylko aby coś kupić czy wywołać film. Częściej aby porozmawiać z jego właścicielem, który jest kopalnią wiedzy na temat fotografii, a przy tym świetnym rozmówcą. I tak kiedyś sobie rozmawialiśmy po raz kolejny o dawnych czasach, pracy w ciemni, starych aparatach, gdy Pan Andrzej powiedział coś w stylu „pokażę Ci co mam”. Z zaplecza swojego zakładu przyniósł dwie drewniane skrzynki…

…w 1933 roku w sąsiedztwie dzisiejszego zakładu Kamińskiego swój zakład fotograficzny otwiera na ulicy Zamkowej (dzisiaj Harcerska) Franciszek Włosik. Włosik był świetnym fotografem. Dokumentował Wrześnię i portretował jej mieszkańców. Część z tych fotografii można podziwiać w wydanym przez wydawnictwo Kropka w 2005 roku albumie „Przedwojenna Września – fotografie Franciszka Włosika”…

"Kincon", fot. Karol Gustaw Szymkowiak
…a co to ma wspólnego z dwoma drewnianymi skrzynkami w zakładzie Kamińskiego? Otwieramy pierwszą z nich. Aparat, miech, obiektywy… niby to wszystko zwyczajne, ale jakieś „nietypowe”…

Skrzynia ze skarbami, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
…pasją Franciszka Włosika była przyroda, fotografowaniu której poświęcał wiele czasu.
To wyjaśnia dlaczego powstał Kincon…

"Kincon", fot. Karol Gustaw Szymkowiak
…to co znajduje się w pierwszej drewnianej skrzynce, jest niczym innym jak przystawką makro, przystosowaną do pracy z aparatem Leica. Franciszek Włosik zaprojektował i wykonał ją sam… istnieje tylko w jednym egzemplarzu! Z przodu tabliczka z wygrawerowaną nazwą „Kincon”. Andrzej Kamiński demonstruje mi jego działanie… niestety nie na Leice Włosika (której nie posiada), a na poczciwej Zorce 4. Mieszek montujemy na statywie, wkręcamy zamiast obiektywu i mamy sprzęt do makro… ale jak kadrować i ustawiać ostrość? Wszak ani Leica, ani Zorki-4 nie były lustrzankami. To proste. Obracamy aparat do góry nogami, w jego miejscu ląduje wizjer z matówką. Ustawiamy kadr, ostrzymy. Następnie znowu obracamy aparat i robimy zdjęcie. Proste i genialne rozwiązanie…   

"Kincon" w pozycji do fotografowania, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
"Kincon" w pozycji do kadrowania, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
 
…Franciszek Włosik często udawał się z aparatem fotograficznym na łono przyrody, do lasu…  gdzie podczas jednego z plenerów zmarł na atak serca w 1953 roku…


…a w drugiej skrzynce? To kolejne akcesoria do Leica’y made in Września. Synchronizator błysku i coś co dziś nazwalibyśmy „gripem”. Niesamowitego smaczku dodaje instrukcja obsługi napisana własnoręcznie przez konstruktora… 

Synchronizator błysku i "grip", fot. Karol Gustaw Szymkowiak
Andrzej Kamiński z konstrukcją Franciszka Włosika, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
Instrukcja obsługi, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
...„Tak łączyć".

Te skarby Andrzej Kamiński nabył od syna Franciszka Włosika, również Andrzeja. Na żadnym z tych urządzeń nie widnieje data ich… hmm... produkcji? Obecny właściciel ocenia, że powstały w latach 40 ubiegłego wieku… i są to tylko jedne z wielu niezwykłych konstrukcji Włosika.


Zorki-4, fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Podziękowania dla Andrzeja Kamińskiego za opowiedzenie tej niesamowitej historii...