wtorek, 7 sierpnia 2012

Barthes, punctum i zacięty patefon...


Po kilkunastu stronach lektury „Światła obrazu” Rolanda Barthes’a przypomniałem sobie fotografię autobusów spod Maggi Haus.  Mam ją od ponad roku, choć o mały włos a zostałaby w zniszczonym albumie na straganie…

„Autobusy są drogie” – mówił sprzedawca, nie chcą spuścić z ceny. Tyle, że mnie akurat od samego początku same autobusy obchodziły niewiele. Były dodatkiem do tego co intrygowało mnie w tej malutkiej kwadratowej odbitce najbardziej – miasto, ludzie, dawne czasy - całe to „studium”.

No i oczywiście ta zagadka „gdzie to było?”
Zagadki w fotografii są ważne…

Lützowstraße 102 -104, Berlin - fotograf: nieznany

Tak dokładnego zagadki rozwikłania się nie spodziewałem. Ulica jak ulica… ale ale, na jednym z budynków zauważyłem napis. Lupa do ręki… Maggi Haus. Google i jest: Berlin, Lützowstraße 102 -104. Oglądałem jednak odbitkę pod lupą dalej… ludzie siedzący w autobusach, między innymi dama w białym kapeluszu, bo w białych kapeluszach chodzą tylko damy… ludzie przy autobusie – oni wszyscy zdają się spoglądać w stronę bezimiennego fotografa, są świadomi jego obecności…

„Punctum jakiegoś zdjęcia to przypadek, który w tym zdjęciu celuje we mnie      (ale też uderza mnie, uciska)” – Roland Barthes „Światło obrazu”

…tak jak postać w oknie. Uderzyła we mnie, już rok temu gdy kupiłem fotografię, teraz przypomniałem sobie o Niej… używając terminologii Barthes’a – to właśnie jest dla mnie punctum.

Kobieta z okna, Berlin - fotograf: nieznany

„Tak więc szczegół, który mnie interesuje, nie jest, a przynajmniej niekoniecznie musi i może nie powinien być zamierzony. Znajduje się w polu fotografowanej rzeczy jako dodatek zarazem nieuchronny i darowany” 
- Roland Barthes „Światło obrazu”

Razu pewnego zastanawiałem się co jest dalej… za oknem…

„Punctum jest więc rodzajem czegoś subtelnego spoza kadru, tak jakby obraz przerzucał pożądanie poza to, co sam pozwala widzieć”
- Roland Barthes „Światło obrazu”

Postać w nim stojąca, a jest to młoda kobieta, odwraca się i wchodzi do mieszkania. Mały stolik na jednej nóżce, na nim kwiaty na wpół uschnięte… zaraz je zmieni, dalej kredens, bogato zdobione karafki, których nie lubię, biały świeżo wyprasowany obrus na solidnym owalnym stole i oczywiście patefon!

Wszystko inne to domniemania ale akurat tego jestem pewien – miała w tym mieszkaniu patefon.

Z tym, że konkretnie nie Ona, bo wydaje mi się, że jest tam… była… choć przecież Ją widzę – więc jest - pokojówką, służącą.

„Jeśli definiujemy Zdjęcie jako nieruchomy obraz, to nie znaczy tylko, że przedstawione osoby nie ruszają się, znaczy to, że nie wychodzą z kadru: są zatrute i przypięte jak motyle. Jednak od chwili zaistnienia punctum tworzy się zakryte pole (czuje się je). Ze względu na kolisty naszyjniki Murzynka w odświętnym stroju posiadała, dla mnie, życie zewnętrzne poza swoim portretem” - Roland Barthes „Światło obrazu”
 
Pożądanie… tak, od momentu gdy wyobraziłem sobie widok tego mieszkania, zapragnąłem być w nim… wyjrzeć przez TO okno. Być tam wtedy – to już nierealne, być tam w przyszłości… czemu nie!

Berlin nie jest tak daleko… 

Pojadę, zrobię fotografię ulicy… drugi niemal identyczny kadr – hmm… kadr z przyszłości? Teraźniejszości? Nie…nie… kolejny kadr z przeszłości. 

A potem może się odważę, zapukać do drzwi rzeczonego mieszkania…

Otóż nie…

Bo tak jak Google pozwoliło mi zidentyfikować miejsce powstania fotografii, tak w rok później zniszczyło moje dziwne, bo dziwne, ale marzenie.

Oto bowiem:

 Lützowstraße 102 – 104, Berlin – Google Street View, 2008
--------------------------------------------------------

Ale Ty - dziewczyno z okna… dobrze, że nadal tam jesteś…

Zmień wreszcie te kwiaty i jeśli możesz zbij, niby przez przypadek tą cholerną, tandetną karafkę… 

Patefon…

Płyta się zacięła…
Ślady…