piątek, 2 listopada 2012

Jack Daniels u babci Danieli

...to jeszcze ja, Jarząbek Wacław, bo dawno nie mówiłem, bo byłem chory, mam zwolnienie. 

Od ostatniego postu minęło trochę czasu, ale po pierwsze - poważnie miałem to zwolnienie, a po drugie - przygotowania festiwalu Fotodialog 5 pochłonęły mnie na tyle, że jakoś nie było nawet czasu tutaj zajrzeć.Teraz powoli wszystko wraca do normy. Negatywy są wywoływane, następnie skanowane - nigdy odwrotnie.

Był to lipiec, konkretnie 14 lipca 2012 roku. Mimo mojego złamanego palca lewej dłoni (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest złamany - pewnie jakbym wiedział to bym siedział w domu) ochoczo wybraliśmy się na samochodową wycieczkę w nieznane rewiry najbliższej okolicy. Wybraliśmy, czyli ja - fotoamator i Anita - czyli profesjonalna asystentka fotografa, a prywatnie moja kobieta. Cztery koła zaprowadziły nas aż do Miłosławia. 

No i teraz pierwsza fotografia. 

Miłosław, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Istotnie - blok ten, wygląda jak typowy polski blok. Coś jednak popchnęło mnie do popełnienia tej fotografii... być może rzecz w rządku anten na dachu, a może chodzi o te malownicze murki, płoty i żywopłoty. Tak czy inaczej jest fotogeniczny, prawda?

Po drugiej stronie ulicy gdzie zaparkowaliśmy było podwórko, a przynajmniej coś na kształt podwórka. Tam też znalazłem coś ciekawego. Statyw, ustawianie kadru, pomiary... Tak sobie kadrujemy a z bloku, który fotografowałem kilka minut temu przychodzi do nas starsza pani z miską skórek po pomarańczach.


Pierwszy pytanie było chyba z gatunku tych standardowych - "Co Wy tu filmujecie i dla kogo". "Dla siebie, proszę Pani" - ta odpowiedź niekiedy mocno dziwi ludzi, ale jej jakoś nie zdziwiła. Więc rozmawiamy sobie dalej we trójkę... ona uśmiechając się i co chwilę odganiając osy znad tej miski pełnej skórek po pomarańczach, opowiada o podwórku, o kotach, które tu dokarmia... 

W międzyczasie robię to zdjęcie:

 
Miłosław, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak
Rozmawiamy dalej, w międzyczasie jakaś inna starsza kobieta daje jeść tym kotom... nasza rozmówczyni daje nam do zrozumienia, że za Nią nie przepada. Mieszka tu od paru lat, ale w zasadzie nikogo nie zna, nie ma znajomych, dobrych sąsiadów - tyle wywnioskowałem z rozmowy. 

"Mam takie jedno zdjęcie i chcę Wam pokazać skoro interesujecie się zdjęciami" - czemu nie... sprzęt zostawiłem w samochodzie i idziemy. Szczerze mówiąc myśleliśmy, że wyniesie je z mieszkania i nam pokaże. Zaprosiła nas jednak do środka (bardzo nierozsądne ze strony starszej samotnej osoby, ale widocznie nie wyglądamy aż tak groźnie). A byłbym zapomniał... odnosząc sprzęt do samochodu jej sąsiad odziany w znoszony podkoszulek wychylający się przez okno zadał kolejne standardowe pytanie w stylu "ile z tego masz? z tych zdjęć?".

Czy w mieszkaniu było to szczególne zdjęcie, które chciała nam pokazać? hmm... były zdjęcia córki, która mieszka w USA, synów, którzy też rozjechali się po świecie i kraju - ale chyba tego konkretnego nie było. Był to zwyczajny pretekst samotnego człowieka aby w końcu ktoś go odwiedził. 

Były oczywiście ciasteczka i kawa z miodem... i ulewa za oknem. Były cukierki krówki -"to są takie lepsze cukierki, dla mnie. Ale po jednym możecie sobie wziąć. Przywiozłam je z pobytu w sanatorium".
Więc siedzimy i rozmawiamy w małej kuchni z kolorowymi zasłonami.
Mam aparat małoobrazkowy i robię zdjęcia (negatyw niewywołany jeszcze). "A czy Wy pijecie alkohol? Bo ja mam coś takiego...". Oho!!! będzie nalewka, pomyślałem. Nie było, za to z pokoju za kuchnią przyniosła litrową butlę Jacka Danielsa. Każdy wnuczek marzy chyba o babci, która trzyma w barku takie smakołyki.

Byliśmy wozem, więc piłem tylko ja, bo profesjonalne asystentki fotografa nie mogą pić - gdyż są profesjonalne. Amatorzy jak ja mogą. Lubię być amatorem. 

Wychodząc spisałem nazwisko i adres aby wysłać odbitkę zdjęcia, które jej zrobiłem. Ma na imię Daniela... i lubi Jacka Danielsa.

A właśnie zdjęcie:


Babcia Daniela, Miłosław 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak
Odbitki jej rzecz jasna nie wyślę - tylko zawiozę, bo to w końcu blisko. I mylicie się myśląc, że motywuje mnie do tego myśl o tym, że być może w tej butelce jeszcze coś tam zostało... aczkolwiek nie oponowałbym przed poczęstunkiem. 

Nie padało już. Wyruszyliśmy dalej. 


14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Nie jestem pewien ale ta figura stoi chyba w miejscowości Wszembórz. Stamtąd już blisko było do Pyzdr. Tam wyciągnęliśmy kolegę Radka na piwo nad Wartą - choć słowo "wyciągnęliśmy" jest tutaj mocno na wyrost.

Pyzdry... będę tam wracał z aparatem. Dużo ciekawych architektonicznie starych domów - wiele z nich opuszczonych, zatrzymany czas. Będę wracał, bo nie wiadomo jak długo jeszcze Pyzdry będą tym miejscem, którym są dzisiaj. Miejscem, które lubię.


Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak
Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Pyzdry, 15.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak

Ostatnia fotografia z 15 lipca 2012. Mówiłem, że będę wracał...

A teraz listopad, zaczyna się weekend - jeśli pogoda dopisze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz