...to jeszcze ja, Jarząbek Wacław, bo dawno nie mówiłem, bo byłem chory, mam zwolnienie.
Od ostatniego postu minęło trochę czasu, ale po pierwsze - poważnie miałem to zwolnienie, a po drugie - przygotowania festiwalu Fotodialog 5 pochłonęły mnie na tyle, że jakoś nie było nawet czasu tutaj zajrzeć.Teraz powoli wszystko wraca do normy. Negatywy są wywoływane, następnie skanowane - nigdy odwrotnie.
Był to lipiec, konkretnie 14 lipca 2012 roku. Mimo mojego złamanego palca lewej dłoni (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest złamany - pewnie jakbym wiedział to bym siedział w domu) ochoczo wybraliśmy się na samochodową wycieczkę w nieznane rewiry najbliższej okolicy. Wybraliśmy, czyli ja - fotoamator i Anita - czyli profesjonalna asystentka fotografa, a prywatnie moja kobieta. Cztery koła zaprowadziły nas aż do Miłosławia.
No i teraz pierwsza fotografia.
No i teraz pierwsza fotografia.
Miłosław, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Istotnie - blok ten, wygląda jak typowy polski blok. Coś jednak popchnęło mnie do popełnienia tej fotografii... być może rzecz w rządku anten na dachu, a może chodzi o te malownicze murki, płoty i żywopłoty. Tak czy inaczej jest fotogeniczny, prawda?
Po drugiej stronie ulicy gdzie zaparkowaliśmy było podwórko, a przynajmniej coś na kształt podwórka. Tam też znalazłem coś ciekawego. Statyw, ustawianie kadru, pomiary... Tak sobie kadrujemy a z bloku, który fotografowałem kilka minut temu przychodzi do nas starsza pani z miską skórek po pomarańczach.
Pierwszy pytanie było chyba z gatunku tych standardowych - "Co Wy tu filmujecie i dla kogo". "Dla siebie, proszę Pani" - ta odpowiedź niekiedy mocno dziwi ludzi, ale jej jakoś nie zdziwiła. Więc rozmawiamy sobie dalej we trójkę... ona uśmiechając się i co chwilę odganiając osy znad tej miski pełnej skórek po pomarańczach, opowiada o podwórku, o kotach, które tu dokarmia...
W międzyczasie robię to zdjęcie:
Miłosław, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Rozmawiamy dalej, w międzyczasie jakaś inna starsza kobieta daje jeść tym kotom... nasza rozmówczyni daje nam do zrozumienia, że za Nią nie przepada. Mieszka tu od paru lat, ale w zasadzie nikogo nie zna, nie ma znajomych, dobrych sąsiadów - tyle wywnioskowałem z rozmowy.
"Mam takie jedno zdjęcie i chcę Wam pokazać skoro interesujecie się zdjęciami" - czemu nie... sprzęt zostawiłem w samochodzie i idziemy. Szczerze mówiąc myśleliśmy, że wyniesie je z mieszkania i nam pokaże. Zaprosiła nas jednak do środka (bardzo nierozsądne ze strony starszej samotnej osoby, ale widocznie nie wyglądamy aż tak groźnie). A byłbym zapomniał... odnosząc sprzęt do samochodu jej sąsiad odziany w znoszony podkoszulek wychylający się przez okno zadał kolejne standardowe pytanie w stylu "ile z tego masz? z tych zdjęć?".
Czy w mieszkaniu było to szczególne zdjęcie, które chciała nam pokazać? hmm... były zdjęcia córki, która mieszka w USA, synów, którzy też rozjechali się po świecie i kraju - ale chyba tego konkretnego nie było. Był to zwyczajny pretekst samotnego człowieka aby w końcu ktoś go odwiedził.
Były oczywiście ciasteczka i kawa z miodem... i ulewa za oknem. Były cukierki krówki -"to są takie lepsze cukierki, dla mnie. Ale po jednym możecie sobie wziąć. Przywiozłam je z pobytu w sanatorium".
Więc siedzimy i rozmawiamy w małej kuchni z kolorowymi zasłonami.
Mam aparat małoobrazkowy i robię zdjęcia (negatyw niewywołany jeszcze). "A czy Wy pijecie alkohol? Bo ja mam coś takiego...". Oho!!! będzie nalewka, pomyślałem. Nie było, za to z pokoju za kuchnią przyniosła litrową butlę Jacka Danielsa. Każdy wnuczek marzy chyba o babci, która trzyma w barku takie smakołyki.
Byliśmy wozem, więc piłem tylko ja, bo profesjonalne asystentki fotografa nie mogą pić - gdyż są profesjonalne. Amatorzy jak ja mogą. Lubię być amatorem.
Wychodząc spisałem nazwisko i adres aby wysłać odbitkę zdjęcia, które jej zrobiłem. Ma na imię Daniela... i lubi Jacka Danielsa.
A właśnie zdjęcie:
Babcia Daniela, Miłosław 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Odbitki jej rzecz jasna nie wyślę - tylko zawiozę, bo to w końcu blisko. I mylicie się myśląc, że motywuje mnie do tego myśl o tym, że być może w tej butelce jeszcze coś tam zostało... aczkolwiek nie oponowałbym przed poczęstunkiem.
Nie padało już. Wyruszyliśmy dalej.
14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Nie jestem pewien ale ta figura stoi chyba w miejscowości Wszembórz. Stamtąd już blisko było do Pyzdr. Tam wyciągnęliśmy kolegę Radka na piwo nad Wartą - choć słowo "wyciągnęliśmy" jest tutaj mocno na wyrost.
Pyzdry... będę tam wracał z aparatem. Dużo ciekawych architektonicznie starych domów - wiele z nich opuszczonych, zatrzymany czas. Będę wracał, bo nie wiadomo jak długo jeszcze Pyzdry będą tym miejscem, którym są dzisiaj. Miejscem, które lubię.
Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Pyzdry, 14.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Pyzdry, 15.07.2012 fot. Karol Gustaw Szymkowiak |
Ostatnia fotografia z 15 lipca 2012. Mówiłem, że będę wracał...
A teraz listopad, zaczyna się weekend - jeśli pogoda dopisze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz