Wakacje się kończą, więc jutro jedziemy nad morze...
Szperałem w archiwum w poszukiwaniu czegoś z poprzedniego pobytu.
Widać od razu, że kadr leci w prawo, a negatyw jest ewidentnie źle wywołany...
...a ja się zastanawiam, gdzie teraz pływa Flinterrebecca. Bardzo lubię tą fotografię.
Kurde, jednak internet zabija cały romantyzm takich pytań, które powinny pozostać bez konkretnej odpowiedzi... zajęło mi to 5 minut. Ostatnio sfotografowano ją w Las Palmas , a przed południem dobiła do Bilbao...
W zeszłym tygodniu w nowym internetowym magazynie FotoTekstura ukazała się moja rozmowa z Andrzejem Maciejewskim - fotografem, mieszkającym od prawie trzydziestu lat w Kanadzie.
Zachęcam do przeczytania i poznania tego interesującego fotografa. Chciałem też przy okazji tego wpisu napisać co nieco o nowym cyklu Andrzeja "Lisbon-Moscow", ale Wojtek Wilczyk na hipperealizmie opisał ten cykl tak zręcznie, że nie chcę się już wygłupiać swoimi wypocinami ;)
Paris, January 2013, z cyklu "Lisbon-Moscow" - Andrzej Maciejewski
Warsaw, May 2013, z cyklu "Lisbon-Moscow" - Andrzej Maciejewski
Odessa, May 2013, z cyklu "Lisbon-Moscow" - Andrzej Maciejewski
Rozbraja mnie ten napis na tablicy "Welcome to Paris - Home of the country grill". Kolejny dowód na to, że rzeczywistość to więcej niż fikcja... w fotografii i w ogóle w życiu.
A gdyby tak w sposób w jaki Andrzej Maciejewski fotografuje prowincjonalne miasteczka w Ontario, sfotografować polską prowincję, żeby nie powiedzieć wieś. Wypowiedź Andrzeja z wywiadu "każdy dodaje coś swojego do tego „stylu”. Efekt często jest bardzo żałosny i śmieszny" pasowałaby również i w tym przypadku.
Takie oto pytanie otrzymałem wczoraj, niemal w samo południe, spacerując po Wrześni. Dzień przed trzydziestymi urodzinami? Przypadek?
Odpowiedź na takie pytanie nie jest prosta...
Przypomniałem sobie jednak fotografię wykonaną dzień wcześniej, również we Wrześni:
Września, 24.08.2013 - Karol Gustaw Szymkowiak
I w zasadzie tak to pozostawmy...
Słucham sobie teraz Tracy Chapman, jej pierwszej płyty z 1988... wspaniała. Zauważyliście, że w wielu przypadkach pierwsze płyty są najlepsze?
Przeglądam też "Wiersze" Marcina Świetlickiego. Urodzinowy prezent od mojej Anity. Sprawdziłem, nie ma tam nic o urodzinach, o trzydziestolatku (jedynie o trzylatku). Ale kiedy ją dostałem Anita powiedziała otwórz na 222...
FOTOGRAFIA
dla W.W.
W kącie ulicy zjawisko - coś jakby
drobny ułamek zadymki - coś jakby
nieszczęścia zbłądziły - osoby szukały
otwieram okno - tak to pozostaje
w kącie ulicy nieruchomy zamęt
ja wychylony i przygotowany
i zimowego słońca zaostrzone rysy
Marcin Świetlicki - Wiersze
Po sąsiedzku na 223 stronie...
CAMERA OBSCURA
Zwiesiłem głowę z parapetu.
Ludzie w czerwonych albo czarnych swetrach.
Niektórzy tak dalecy, że bezbarwni.
Nogi na górze, ważniejsze od głów.
Centrum nieba stanowi kwadratowy trawnik.
Naprawdę miło jest wrócić do domu.
Ustalać nowe miejsca dla starych przedmiotów.
Dowiedzieć się, że jest coś, czego zmienić się nie da.
Wisieć i wiedzieć. Lekkie ciepło się
zbliża, bo weszłaś.
Marcin Świetlicki - Wiersze
Jak już to wszystko przeczytam to umówię się na wódkę z Marcinem...
Tak wyglądała komora bezechowa Tonsilu dzień po pożarze (zdjęcie zrobiłem chyba koło 17). Dymiła potem jeszcze kilka dni. Potem przestała dymić, a chyba wczoraj przestała istnieć.
Jakiś rok temu powstały w internecie grupy walczące o Tonsil. Sam nawet w podobnej grupie byłem - choć tam akurat pomysł był innym, nie chodziło o ratowanie budynków dawnego Tonsilu, a o pozostawienie po nim jakiegoś śladu, uratowanie np. szyldu z napisem "Tonsil" czy elementów komory bezechowej. Nic z tego nie wyszło, szczerze mówiąc skończyło się na rozmowach i planach. Trudno.
Od dawna było już wiadomo, że starego Tonsilu nie będzie. Nie bardzo rozumiem te wszystkie płaczliwe wypowiedzi typu "zburzą, postawią bloki i po co?". Tak naprawdę to szkoda tylko, że nikt z inwestorów nie wykazał się fantazją aby choć kawałek Tonsilu przerobić na lofty czy coś w tym stylu. Może ktoś miał fantazję ale było to nieopłacalne lub niemożliwe (np. ze względów bezpieczeństwa). Postawią więc bloki i ludzie będą mieli gdzie mieszkać. Lepsze to niż ruiny w centrum miasta.
Podczas konania Tonsilu pojawiały się też wypowiedzi (głównie młodych ludzi) o tym jak przemiany ustrojowe zniszczyły Tonsil, jak to zalewa nas tandeta z Chin itp. Jestem ciekawy ile z tych osób kupi sobie produkty obecnego Tonsilu. Tonsil we Wrześni nadal działa jako dużo mniejsza firma. Dla chcącego nic trudnego - można ich łatwo odszukać w internecie, jest nawet sklep internetowy. Mają słynne Altusy i naprawdę szeroki asortyment produktów. Można więc śmiało wspierać polskiego producenta.
Cykl „Nieruchomi podróżnicy” powstaje od
wczesnej wiosny tego roku. Co prawda jedna z fotografii – ta z „seksowną”
przyczepą – powstała już w 2012 roku, wtedy jednak nie istniał jeszcze pomysł
tego cyklu, a sama fotografia zwyczajnie doskonale do niego pasuje. Inspiracją
do tytułu serii jest z kolei utwór grupy Camel „Stationary Traveller”,
pochodzący z płyty pod tym samym tytułem. Nawiasem mówiąc fotografia na
okładce tego albumu z 1984 roku jest równie ciekawa jak zawarta na nim muzyka.
Lubię przyczepy kempingowe. Ideę domu na kołach, swobodnego
przemieszczania, nieskrępowanej podróży, wolności… Moi bohaterowie mają jednak
ten czas już za sobą, choć co dla niektórych jest pewnie jeszcze cień szansy na
kolejną podróż.
Obecnie fotografie (z przyczyn czysto praktycznych) powstają
na terenie Wielkopolski, jednak zjawisko, o którym opowiadają, jest jak sądzę
zjawiskiem ogólnopolskim.
Po sfotografowaniu pierwszych „podróżników” zacząłem
rozglądać się za kolejnymi. Ich odnalezienie było łatwiejsze niż
przypuszczałem. Bardzo szybko dotarło do mnie, że spotykam więcej „nieruchomych
podróżników” aniżeli przyczep kempingowych podróżujących, ciągniętych za
samochodami. Nie ma w Polsce tradycji karawaningu jak na zachodzie Europy. Idę
też o zakład, że (przynajmniej w Wielkopolsce) więcej przyczep stoi, aniżeli
jest wykorzystywanych do czynnej turystyki.
Nie wynika to jednak moim zdaniem z sytuacji ekonomicznej
Polaków. Sprawna przyczepa kempingowa trochę kosztuje, jednak z pewnością mniej
aniżeli kawałek ziemi. Tymczasem wielu z moich bohaterów „zacumowano” na
działkach w miejscowościach wypoczynkowych nad jeziorami. Działka + przyczepa
kempingowa – polskie przywiązanie do ziemi? Do własności? Nawet letnie
weekendy, urlop, wakacje wolimy spędzać na własny kawałku ziemi, „u siebie”?
No dobrze ale dlaczego przyczepy? Zauważam tutaj kolejną z
naszych cech – pomysłowość. Niesprawna przyczepa kempingowa (lub
nawet sprawna) jest tańsza od domku letniskowego, nie potrzeba żadnych pozwoleń
na budowę, jest prosta w montażu, a przy tym dobrze sprawdza się w powierzonej
jej roli.
Przyczepy będące „nieruchomościami” w kurortach to tylko
jeden z pomysłów rodaków. Stróżówki na parkingach, miejsca odpoczynku na
placach budowy, wypożyczalnie sprzętu pływającego, bary… zastosowań jest wiele.
W miarę możliwości szukam i utrwalam kolejne.
Karol Gustaw Szymkowiak, 2012-2013
Podczas skanowania kolejnych fotografii pomyślałem o „Życiu
po życiu” Wojtka Wilczyka. Bardzo lubię ten cykl, który Wojtek realizuje od
lat. Nawet udało mi się kiedyś „namierzyć” dla Niego dwa obiekty: Garbus i GAZ-53. Sposób realizacji „Nieruchomych podróżników” jest podobny:
średniformat (w moim przypadku Bronica SQ), negatyw kolorowy (początkowo
pracowałem na Fuji 160NS, ale zmieniłem na Ektara 100). Obiekty znajduję raczej przypadkowo chyba, że ktoś mi coś podpowie (tutaj też prośba - jeśli ktoś wie o takiej przyczepie i chciałby się tą wiedzą ze mną podzielić to z pewnością byłoby to pomocne w dalszej realizacji).
Jak mówi o "Życiu po życiu" sam Wilczyk „Tak naprawdę to jest cykl o śmierci” …
"Nieruchomi podróżnicy" nie są o śmierci, przynajmniej nie dosłownie. Zapuszczanie korzeni, rezygnacja z marzeń, zgoda na wcielenie się w rolę, o której wiemy, że nie jest tak do końca nasza. Powolna wegetacja, obrastanie mchem, ten
sam usypiający krajobraz, świadomość przemijania, niemoc, brak perspektyw...
Te 22 fotografie to pierwsza odsłona cyklu. Na niewywołanych negatywach mam jeszcze jakieś 6-8 przyczep. Sporo mam już "namierzonych" i czekają na okazję do sfotografowania. Pewnie jesienią ruszę na poważnie z kontynuacją. Lato z jednej strony nieco rozleniwia, z drugiej nie do końca sprzyja ich fotografowaniu. Wstępnie założyłem sobie wykonanie minimum 60 fotografii i ten cel myślę uda mi się osiągnąć. Być może jednak tych osobliwych podróżników będę fotografował tak długo jak będę spotykał ich na swojej drodze...
Właściwie to dlaczego nie oglądać tych fotografii właśnie z tą muzyką:
Utwór ma 5 minut i 35 sekund co przy obecnej ilości zdjęć (22) daje jakieś 15 sekund na jedno zdjęcie. Tylko kto dzisiaj tak długo gapi się na jedną fotografię...