czwartek, 24 listopada 2011

Kwartalnik Fotografia... tylko na papierze

Kwartalnik Fotografia... ledwie człowiek zaczął to czytać, a tu informacja od Waldemara Śliwczyńskiego - zawieszam KF na około rok...
Uzasadnienie jest jak najbardziej słuszne, a samo podejście do sprawy - godne podziwu. Wszak nie łatwo jest powiedzieć: "nie jest dobrze i potrzebujemy czasu aby było lepiej".

Ktoś na forum Śliwczyńskiego zaproponował wydawanie KF w wersji on-line... tak w dzisiejszych czasach to rozwiązanie "na topie".
Ale do cholery przecież to regres a nie postęp. Nie jestem stary. Lubię postęp. Lubię facebook'a, YouTube'a, lubię mieć przy sobie 16GB świetnej muzyki w mp3. Ale lubię też jak książka stoi na półce, a czasopismo leży na stole. Nie ogarniam tego jak można płacić 20zł za ebooka, podczas gdy "żywa" książka kosztuje 30zł.
O cenie samego urządzenia nie wspominam...

Postęp jest wtedy kiedy liczba czasopism o fotografii w 40 milionowym kraju, gdzie co 5 osoba wpisuje w rubryce zainteresowania: fotografia, rośnie. Ktoś mi powie, że tak jest, bo w kioskach można spotkać sporo tytułów. Tak ale o czym one są? Co miesiąc testy najnowszych aparatów, obiektywów, itp. Po co mam o tym czytać? Nie zmieniam sprzętu co miesiąc. Na przyszłość mi się to nie przyda, bo za kilka lat to o czym czytam dzisiaj będzie można znaleźć na Allegro w kategorii: antyki > zabytki techniki > aparaty fotograficzne. Albo poradnik - jak dodać ładne chmury w PS, który się ciągnie od 5 numerów...

Kwartalnik Fotografia jest potrzebny. 
Dzisiejszy jest lekko... hmm ciężkostrawny. I tak bym go czytał, bo alternatywy za bardzo nie ma. Ale wierzę, że będzie lepiej...
Tylko proszę - żebym za kilka lat, gdy będę chciał komuś pokazać coś co ukazało się w numerze z 2013 roku... nie musiał się zastanawiać w którym katalogu, na którym dysku mam to schowane...

środa, 23 listopada 2011

z wizytą w Chorzowie

Września…
Rok 1991… ciężkie, mroźne, styczniowe powietrze…
Spoglądam z dachu kamienicy na podwórko…
Jest pięknie brzydkie…

Coś pokręciłem…

Chorzów…
Rok 2001… ciężkie, mroźne, styczniowe powietrze...
Spoglądam z dachu kamienicy na podwórko…
Jest pięknie brzydkie…

To znowu nie tak…

Chorzów…
Rok 2001… ciężkie, mroźne, styczniowe powietrze...
Wojciech Wilczyk spogląda z dachu kamienicy na podwórko…
Jest pięknie brzydkie…
fot. Wojciech Wilczyk, Chorzów 21.01.2001, z serii "Z wysokości"

 
Fotografia z serii „Z wysokości”. Przecież wiem. 
Wykonana w Chorzowie w 2001 roku. Przecież to wiem.
A wczoraj? Gdy ją znalazłem… byłem tam! Przysięgam. Jeśli nie w 2001 roku w Chorzowie, to w 1991 roku we Wrześni. To podwórko przy ulicy Warszawskiej. Wiem, że to ono bo przecież dobrze je znam… znałem. Dziś już go nie ma…
Ale wczoraj stałem na dachu kamienicy i widziałem je znowu.
Jak wtedy w 1991 roku… choć wtedy nie stałem na dachu kamienicy... nie jako 7 latek…
…a może jednak, w ten mglisty, niedzielny, zimowy poranek byłem w Chorzowie..
Nie. Nie byłem wtedy w Chorzowie. Ani wtedy, ani w 2001 roku. Nie byłem tam nigdy…

Choć byłem tam wczoraj...
Czułem zapach tego podwórka... chłodną mgłę na twarzy... 
wreszcie lęk wysokości stojąc na dachu...

niedziela, 20 listopada 2011

telefon z lotniska...

Godzinę temu z lotniska w Nowym Jorku zadzwonił do mnie Andrzej Jerzy Lech... "jestem już tu. Czekam na odbiór bagażu". Mam nadzieję, że nie potrzaskali Ci tej butelki z Czarną Fortuną. Mam też nadzieję, że niedługo przylecisz po następną...
...bo chyba nie jestem odosobniony we wrażeniu, że tworząc kolekcję wrzesińska 2010, stałeś się jednocześnie częścią tego miasta. Przyzwyczaiłeś ludzi do swojej obecności... 
jak ekspedientkę u której kupowaliśmy wtedy wino, która na Twój widok powiedziała "o dawno Pana nie było"...
...ona znowu to powie, już niedługo.

A teraz niech fotografie przypomną jak to było...
 

stacja kolejowa w Żerkowie... która jest w Chrzanie, listopad 2011


















fot. Wojciech Schoen





mroźna Alabama...     fot. Piotr Nowak

 Ps. Gdyby były jakieś problemy z ponownym dotarciem do Wrześni... 
spokojnie, już my jakoś wpłyniemy na burmistrza aby któraś z kolejnych edycji kolekcji wrzesińskiej była znowu Twojego autorstwa.

Cheeres....

Byłbym zapomniał, jest też ten świetny film, który nakręcił Wojtek Schoen

sobota, 12 listopada 2011

Kolekcja Wrzesińska 2010… wszyscy jesteśmy wrześnianami


Państwo Tomczakowie przybyli na wernisaż przed czasem. Byli chyba pierwszymi, którzy dokonali wpisu w pamiątkowej księdze i to właśnie oni podczas wczorajszego wernisażu, byli najlepszym dowodem na to jak genialny był pomysł Andrzeja, na kolejną część Kolekcji Wrzesińskiej.
Państwo Tomczakowie na wernisażu, fot. Karol Gustaw Szymkowiak
 
Trzy tygodnie temu gdy Andrzej pracował jeszcze nad odbitkami w swojej pracowni w New Jersey, tak sobie rozmawialiśmy na facebooku:

- wiesz… myślałem o Twoich fotografiach z Wrześni
- i co wymyśliłeś? Ładnie myślałeś?
- normalne zdjęcia, proste do bólu portrety… niby…
- tak, tak, masz rację! Poza tym one rzeczywiście są normalne! 
  Nic złego, prawda?
- za 10, 20, 100 lat… to będzie coś… wiesz dziś wielu uważa, 
  że normalność jest złą – ale w tych fotografiach nie ma nic
  złego – są proste – ale proste rzeczy, sprawy – najtrudniej
  zrobić, załatwić
- masz absolutnie rację! Te fotografie są "czyste", nie ma
  neutralnego dokumentu... Starałem się do niego zbliżyć...
  Chciałem być w tych fotografiach przeźroczysty...
  Chciałem być "oknem", nie "lustrem"

 
Dziś muszę stwierdzić, że wtedy się myliłem. Nie za 10, 20 czy 100 lat. To stało się już podczas wczorajszego wernisażu. Wczoraj, kiedy najpierw zapełniła się sala muzeum, a następnie sala WOKu, wraz z każdą kolejną oglądająca je osobą, odbitki nabierały wartości. Ten proces już się rozpoczął i będzie postępował.
Mieszkańcy Wrześni i okolic odnajdywali na nich swoich przyjaciół, krewnych, wreszcie samych siebie. Andrzej wydobył z mieszkańców Wrześni to co w Nich najlepsze. Tacy są.

Wracając do Państwa Tomczaków. Ich radość z faktu uczestniczenia w wernisażu, gdzie oglądali fotografię, której są głównymi bohaterami udzielała się chyba wszystkim tam zgromadzonym. Ubrani identycznie jak na fotografii sprzed roku, raz jeszcze, w tej samej pozie, poprosili Andrzeja o zdjęcie.
Cykl "Kolekcja Wrzesińska 2010 - Andrzej Jerzy Lech": Września, 4 maja 2010 - Państwo Tomczakowie
 
Kto jest na fotografii z maja 2010 roku? Tomczakowie?
Tak, ale nie tylko, to wszystkie pary świata, które mimo upływu lat darzą siebie wielką miłością i czułością. Wszyscy kominiarze, policjanci, pracownicy cukierni i restauracji świata! Każdy kto kiedykolwiek obejrzy w całości tą kolekcję fotografii, odnajdzie na nich siebie, swoich znajomych i bliskich. To, że nigdy nie był we Wrześni nie będzie miało tutaj znaczenia.

Udał się więc dokument neutralny?
Z pewnością udał się dokument uniwersalny, wykraczający poza Wrześnię. 

portret życia, miłości, pasji, pracy, smutku, radości…

czwartek, 10 listopada 2011

Sycylia... Chiny.... Września...

- to Kołobrzeg
- jesteś tego pewien? – spytał Andrzej
- …

Wczorajsza podróż zaczęła się od Sycylii. Włoska przygoda skończyła się jednak po dwu godzinnej rozmowie… podczas której odwiedziliśmy ciemnię w New Jersey, sopockie molo, cmentarz mennoicko-ewangelicki…  w głowach był już jednak plan kolejnej podróży.
Francja, 2011 - Karol Gustaw Szymkowiak

Obaj byliśmy zgodni – trzeba udać się na lotnisko po bilety.
Tym razem Andrzej wybrał cel podróży… Chile! Dwa razy!
Bardzo przyjemny lot...z międzylądowaniem w Nowym York, skąd zabraliśmy na pokład Erica Claptona... 


Chiny, 2011 - Karol Gustaw Szymkowiak
- wybieram Chiny
- to Chiny?
- tak!
- Chiny i... Francję...
   

...a wszystko to działo się w przytulnej (jak zwykł ją nazywać Andrzej Jerzy Lech) Wrześni... dzięki za spotkanie Andrzeju!

Jutro wernisaż we Wrześni