wtorek, 22 października 2013

Ulica Maszopów

Ulica Maszopów, Hel, wrzesień 2013 - Karol Gustaw Szymkowiak

Hel.
Wzdłuż niemal całej ulicy Maszopów biegnie mur oddzielający ją od ulicy Wiejskiej. Wiejska – ulica knajp, pensjonatów, sklepików z chińskimi pamiątkami, lodów i smażonych ryb – ulica turystów. Na ulicę Maszopów, do portu, turysta zagląda rzadziej…
To raczej ulica pracy. „Morze żywi i bogaci” mówi jeden z zachowanych, starych murali. Tu niemal nic nie jest stworzone pod turystę, „na pokaz”. Wiele jednak można tu zobaczyć. To miejsce ma swój zapach, klimat i stałych bywalców w postaci dziesiątek kotów mieszkających w zakamarkach portu. Obecnego kształtu helski port nabrał w latach 50 ubiegłego wieku. Jak można przeczytać w internecie, to właśnie wtedy „port znacznie rozbudowano, budując m. in. od strony dawnej plaży betonowe nabrzeża o łącznej długości 530 m i zabudowując go ohydnymi halami przemysłowymi zasłaniającymi miasteczko od strony Zatoki.”   
Ohydnymi halami? 
Świt.  
Gasną nocne latarnie…


Hel, wrzesień 2013
Karol Gustaw Szymkowiak 

Taki opis "Ulicy Maszopów" znalazł się w katalogu do wystawy grupy.Fotodialog. Na wystawie wisi pierwszych szesnaście fotografii zaprezentowanych na blogu. Ekspozycja wygląda tak:

Wystawę można oglądać we Wrzesińskim Ośrodku Kultury do 15.11.2013. 

Jeszcze słowo od autora:

"Ulica Maszopów" to efekt dwóch wczesnoporannych plenerów we wrześniu tego roku. W sumie jakieś 5-6 godzin fotografowania. Bronica SQ + Fuji Reala 100 (pierwsza przygoda z tym negatywem. Myślę, że nadaje się do tego tematu lepiej niż bardziej "kolorowy" Kodak Ektar). Podczas drugiego pleneru zacząłem sobie wizualizować w głowie jak to miejsce wygląda w czasie zimy (zwłaszcza gdy jest dużo śniegu) i od razu zapragnąłem wrócić tam właśnie o tej porze roku. Kiedy i czy się to uda, czas pokaże. Inna sprawa, że kusi mnie też sfotografowanie innych polskich portów - tych małych i tych dużych. Polskie wybrzeże to nie tylko plaże, knajpy z kiepskim żarciem za kosmiczne pieniądze i stragany z pluszowymi fokami szytymi w Chinach (zapewne w tej samej fabryce, w której szyją owieczki z Zakopanego). Może Kołobrzeg? Już fotografowałem w 2011 roku i klimatem przypomina mi Hel. Teraz tylko znaleźć sponsora na te fotograficzne ekspedycje... 



5 komentarzy:

  1. Fajny temat! Rzeczywiście polskie wybrzeże to nie tylko budki, stragany i plaże! Powodzenia w realizowaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę tu kilka ładnych klatek :-)
    Owocny wczesnoporanny spacer.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię kiedy w cyklu powtarza się ileś razy ten sam motyw.

    OdpowiedzUsuń