Właśnie przygotowuję prezentację na spotkanie "Punctum w fotografii", które organizujemy z grupą Fotodialog. Idea jest taka aby wspólnie z przybyłymi uczestnikami porozmawiać sobie przy piwie o fotografii... porozmawiać, a nie robić warsztaty, nie nawijać o sprzęcie, technice. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Szukałem w Google jednej z fotografii znajdującej się w książce "Światło obrazu" Barthes'a. Znalazłem ją, ale znalazłem też coś innego. Lubię za to wujka Google - zazwyczaj znajdujesz to czego szukasz + coś ekstra.
Trafiłem na tą fotografię:
Enrique Metinides - Untilted, Meksyk 1979 |
Spojrzałem i pomyślałem "ładnie leży... taka rozmarzona". Dziwne skojarzenie? Być może. Ale wczoraj szukając zdjęć do prezentacji w jednej z książek zatrzymałem się przy innej fotografii:
Manuel Alvarez Bravo - Marzycielka, Meksyk 1931 |
Dwie marzycielki...
Bo kto martwemu zabroni marzyć?
Moje dziwne skojarzenia to jedno. Są jednak pewne fakty łączące obie fotografie. Zarówno Manuel Alvarez Bravo jak i Enrique Metinides urodzili się w Meksyku. Obie fotografie prawdopodobnie (bo nie jestem tego pewny) powstały w Mexico City. A jeśli tak? Obie fotografie dzieli 48 lat - teoretycznie więc bohaterki mogły się fizycznie spotkać w tym gorącym mieście...
Enrique Metinides - ur. w 1934 r. nazywany jest meksykańskim Weegee. Obecnie w Nowym Yorku w galerii Aperture (jaka ładna nazwa dla galerii fotografii prawda?) jest jego wystawa:
Chciałbym ją zobaczyć na żywo. Ktoś ufunduje bilet do NY?
Bo kto żywemu zabroni marzyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz